środa, 7 lutego 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 6 Rynek - cz. 3


Foto składanka Heliodor Ruciński
Cokolwiek by powiedzieć, to Rynek strzeleński - pod względem architektonicznym - jest jedną z najładniejszych przestrzeni miejskich w regionie pogranicza kujawsko-wielkopolskiego. Gdyby nadano mu szlifu podobnego sąsiednim kujawskim miastom byłby swoistym arcydziełem. Pierwsza od wielkiego pożaru z 1761 r. wielka przebudowa Rynku związana była z jego odbudową. Trwała ona kilkanaście lat dopóki nie obudowano ratusza oraz poszczególnych domostw. Już wówczas wiele z nich została wystawiona z tzw. szachulca, czyli drewnianej konstrukcji wypełnionej cegłą paloną lub glinianą suszoną na słońcu, tzw. pecą. Wspominałem w poprzedniej części, że Rynek i przylegające ulice Prusacy zastali utwardzone, zatem po pożarze zdołano powierzchnię centralnego placu poprawić, czy wręcz utwardzić kamieniem do ok. 1772 r.




Po około 50 latach w związku z wystawieniem w 1826 r. w centralnej części Rynku murowanej świątyni ewangelickiej nastąpiła również przebudowa płyty placu miejskiego. Niestety nie znamy szczegółów tej przebudowy, jak i kolejnych przebudów. Dzisiaj nie znajdziemy w krajobrazie miejskim śladu po tej świątyni. Zginęła ona z krajobrazu miejskiego bezpowrotnie. Na jej budowę król Fryderyk Wilhelm III wyasygnował z własnej kasy 18 000 marek. W latach 1866-1867 r. kościół rozbudowano. Od strony zachodniej dostawiono do niego wieżę flankowaną wieżyczkami schodowymi prowadzącymi na boczne balkony wokółnawowe i do otwartej do tejże nawy kaplicy-loży.

Wnętrze ewangelickiej świątyni w Strzelnie.
 Wspomnieć warto, że parafia ewangelicka w Strzelnie powstała już w 1788 r. Swój pierwszy kościół ewangelicy mieli przy obecnej ulicy Ścianki 1, w obrębie późniejszego ogrodu państwa Lipińskich. Znajdował się on tuż obok współcześnie wybudowanego domu. Była to niewielka świątynia wystawiona z tzw. 'szachulca' o drewnianym szkielecie wypełnionym pecą, czyli nie wypaloną cegłą. O tymże kościele opowiem przy okazji spaceru ulicą Ścianki. Pierwszym pastorem strzeleńskim był Johann David Neander. Po nim nastał (1825-1869) Carl Gottlieb Findeisen, uczestnik strzeleńskiej Wiosny Ludów (zmarł 18 stycznia 1873 roku). Kolejnymi pastorami byli: Friedrich Heinrich August Kühne (1870-1884); (zmarł 26 lutego 1884 roku), od 1885 r. Johann Friedrich Naatz; Max Meister 1899-1902;  następnie do 1911 r. Theodor Krieger 1902-1911; Emil Otto Reinhold Mix (1912-1939); D. Karl Greulich 1939-1942 i ostatnim Theodor Mielke 1942-1945. Strzelno podlegało pod diecezję inowrocławską (Diözese Inowrazlaw).



Już od 4. ćwierci XIX w. Rynek zaczął się diametralnie zmieniać. Miało to niewątpliwie związek z podniesieniem rangi miasta, które stało się siedzibą nowo powstałego w 1886 r. powiatu strzeleńskiego. Mieszczanie zaczęli stawiać nowe piętrowe kamienice. Ten bum budowlany trwał do początków XX w. Na pocztówkach i zdjęciach z końca XIX w. widzimy bardzo uporządkowaną powierzchnię Rynku. Cała jego płaszczyzna za rządów burmistrza Herrgotta został utwardzona brukiem kamiennym z wyraźnymi rynsztokami i wywyższonymi trotuarami - chodnikami. Środek tychże chodników wyłożony był gładkimi płytami granitowymi, zaś ich boki kamieniem brukowym, takim samym jak jezdnie. Płyty te wykorzystywano przez ponad 100 lat, montując je na powrót w trakcie każdej przebudowy. Ostatnio zostały one wykorzystane przy obniżeniu i przebudowie Wzgórza Świętego Wojciecha i to z pięknym efektem.


 Pomnik cesarza niemieckiego Wilhelma I.


Na przełomie wieków na skraju chodników pierzei północnej i wschodniej, a także wokół kościoła ewangelickiego posadzono kilkadziesiąt drzew. Te wokół kościoła rosły sobie swobodnie, zaś te wokół chodników były regularnie przycinane - korony tych drzew kształtowano w formie niewielkich kuli. W latach międzywojennych w 1928 r. przybyła po stronie wschodniej płyty Rynku stacja benzynowa, a ponowna gruntowna przebudowa Rynku nastąpiła za rządów burmistrza Stanisław Radomskiego (1928-1939). Wówczas (1928-1929) położono nową kostkę kamienną na całej powierzchni placu. Również w czasie okupacji Rynek został poddany przebudowie poprzez dodanie po stronie południowej i północnej symetrycznego skweru - zielonego trawnika. Dodatkowo po stronie północnej urządzony on został na wzór parku z fontanną, alejkami i ławkami.




Kolejne gruntowne przebudowanie przeprowadzono w latach 50. XX w., kiedy to zlikwidowano założony przez okupanta skwer - trawnik. Identyczny skwer po stronie północnej przybrał formę niewielkiego parku. Na przełomie 1959 i 1960 r. wybudowano w Rynku stację benzynową, która przetrwała do 1994 r. W latach 1966-1970 rynek diametralnie zmienił swój wygląd. Rozebrano kościół ewangelicki. Założono klomby kwiatowe po stronie zachodniej płyty Rynku i wybudowano szpetną fontannę.
Zdjęcie opisane: 7 kwietnia 1969 r. (ze zbiorów Krzysztofa Rymaszewskiego)

Rozbiórka...
Przyszły lata siedemdziesiąte i miasto wraz z Rynkiem otrzymało nowe oświetlenie. W następnej dekadzie znowu wzięto się za centralny plac miasta i zmieniono w 1985 r. całą jego płytę. Przebudowę dokonano na wniosek i według projektu samorządu mieszkańców. Ostatnia znacząca przebudowa miała miejsce w 1995 r. i według pierwotnych założeń do dziś nie została w całości zrealizowana. Wówczas, zaaranżowano część placu na skwer w części obsadzony zielenią, w części utwardzony z jednoczesnym przeznaczeniem tego miejsca na organizację imprez kulturalno-rekreacyjnych. Wybudowano wewnętrzną zatoczkę parkingową. Kulturalny renesans miejsce to przeżywało w latach dziewięćdziesiątych i na samym początku tego stulecia. Niemalże, co tydzień od maja do września, w weekendy miejsce to tętniło muzyką.




Kontynuując opowieść, chciałbym też nieco powiedzieć o pomniku, jaki onegdaj stał na Rynku oraz dopowiedzieć dalsze dzieje zboru ewangelickiego. Przed frontonem kościoła ewangelickiego, Prusacy, a to za przyczyną starań miejscowej Hakaty, na czele której stał nadleśniczy z Miradza Otto Hejm, wznieśli w 1898 r. monumentalny pomnik cesarza niemieckiego Wilhelma I. Uroczystość odsłonięcia monumentu miała miejsce 3 czerwca tegoż roku. Miejscowi Polacy humorystycznie przezwali stojącego na piedestale „Wilusiem". Przetrwał on do 3 stycznia 1919 r. Wówczas, zebrany tłum strzelnian niesiony euforią zwycięstwa strącił odlanego w brązie cesarza. Odlew załadowano na sanie (smyk) i zaciągnięto do ogrodu magistrackiego przy ul. Lipowej. Tam też w pobliżu ceglanego ogrodzenia, od strony ul. Św. Andrzeja, zakopano Wilusia. I nie jest to historia z kręgu fikcji, gdyż na tą okoliczność są pisemne zeznania świadków tamtych dni. Po dziś, gdzieś tam w głębi ziemi spoczywa imperator czekając na swoje odkrycie. Jeszcze przez pewien czas ogołocony cokół stał w Rynku, poczym, został zdemontowany i zmagazynowany w ogrodzie byłej szkoły przy ul. Ścianki. Podczas budowy Pomnika Pomordowanych podczas II wojny światowej" czerwony piaskowcowy fragment cokołu z „Wilusiowego" pomnika wykorzystano na tablicę inskrypcyjną.




Po wojnie w kościele urządzono magazyn zbożowy, a następnie przekazano budynek miejscowej Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska", która z kolei zamieniła świątynię w skład towarów masowych i na zaplecze Rolniczego Domu Towarowego, mieszczącego się przy Rynku 20. Pod koniec lat sześćdziesiątych (1968-1969), wpisaną w krajobraz miejski budowlę, w bezgranicznej głupocie ówczesnych ideologów, rozebrano. Część materiałów rozbiórkowych zwieziono do LO Strzelno, wykorzystując później przy budowie tamtejszej sali gimnastycznej. Pozostałą ilość przekazano działkowcom, nowo zorganizowanych ogródków działkowych z ul. Inowrocławskiej, z zamysłem wykorzystania ich przy budowie świetlicy, której to inwestycji nigdy nie zrealizowano. Przez kilkadziesiąt lat składowane materiały niszczały i ostatecznie, gdzieś się „rozmyły".


Rozbiórka szaletu wrzesień 2013 r. Foto Heliodor Ruciński.


Innymi, ale tym razem szpecącymi przepiękny Rynek Strzeleński, obiektami stały się: wybudowana na przełomie 1959/1960 r. stacja benzynowa, którą zlikwidowano dopiero w 1994 r. i stojący od początku lat 70-tych do 2013 r. szalet miejski. Podczas jego budowy natrafiono na drewniane zręby bliżej nierozpoznanych budowli. Ówczesne władze ukryły ten fakt przed konserwatorem zabytków, podobnież przemilczeli to zdarzenie mieszkańcy niechcący narażać się decydentom. Usytuowanie tego znaleziska, które, jako chłopiec miałem okazję oglądać, podsunęło mi myśl, iż mogły to być pozostałości pierwszego drewnianego ratusza lub kramów niegdyś go otaczających. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz